2012/01/12

on the road.. Egypt.



Przychodzi moment, że potrzebny jest reset. Wakacje. Od zawsze byłam przeciwniczką wielkich kurortów turystycznych. Tłum ludzi.. przekrzykujący się Anglicy, Rosjanie, czy też wszędzie obecni my - Polacy. Egipt był na na pierwszym miejscu mojej listy, którą śmiało można podpisać 'Stanowczo, przenigdy nie pojadę!'. To jedno z tych miejsc, gdzie za 40 dolarów starają wcisnąć Ci najbardziej tandetną torbę, którą w naszym kraju można dostać w pierwszym lepszym 'chińczyku'. Kolejną zmorą są usługi, które oferują gościom hotelowym.. 5 razy w ciągu dnia podchodzi do Ciebie Pan, który oferuje usługę w postaci masażu stóp, głowy, brwi, uszu i bóg wie czego. Tak przez cały pobyt. Ewakuacja z hotelu wskazana. Tylko gdzie iść.. kiedy na każdym kroku polują na Ciebie jak na zwierzynę? Sharm pogrąża człowieka.

Ale stało się. Jestem.

Dzień 1. Wrażenie po przylocie? wow! słońce i gorąc. Leżak i ręcznik.. zupełnie świadomie. Na myśl, że w pl temperatura bliska 0 st. automatycznie wskaźnik satysfakcji i dobrego humoru szybuje w górę.