2012/11/28

ZMIANY




Opole, Park Nadodrzański, godz. 1.00 w nocy

Wzięło mnie na sentymenty.

Analizowałam rok 2012, dużo się przez ten czas wydarzyło. Poznałam kilka wspaniałych osób, bez których obecnie nie wyobrażam sobie funkcjonować. Żyć bez tlenu przecież się nie da. Porównanie to jest w tym momencie bardzo trafne. Odwiedziłam nowe miejsca, wróciłam do tych, które pokochałam już wcześniej. Zobaczyłam upragniony Izrael (z tym wiąże się nieco głębsza historia, ale o tym może kiedyś). Podróże nauczyły mnie pokory i przede wszystkim dystansu do samej siebie, a tego mi kiedyś brakowało.
I fotograficznie jakby nieco do przodu..

Mam na kolejny rok spore plany. Biorę pod uwagę kilka opcji. Denerwuję się jak diabli i kiedy tylko o tym myślę często sięgam po coś słodkiego w ramach zajęcia myśli. Tu nie chodzi o to, że będzie ciężko, że czekają wyzwania.. to jest raczej kwestia podjęcia dobrej decyzji.. bo przecież zawsze można później pluć sobie w brodę, że ta druga alternatywa byłaby lepsza. 
Z drugiej strony.. nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Proste.

Obecnie jestem na etapie "byle do świąt". Stan bliżej nieokreślony.
Wypatruję okazji biletowej do dalekiej Azji. Silna potrzeba odhaczenia kolejnego punktu na mojej mapie świata.

2012/11/27

WYSTAWA NCPP '12

Od dzisiejszego dnia na Placu Kopernika przy C.H. Solaris w Opolu możecie oglądać wystawę zdjęć koncertowych wykonanych w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki. Fotografie powstawały na przestrzeni 2012 roku. 

Autorzy: Katarzyna Mach, Kamil Pieśniewski, Marek Szubryt 
Zapraszam!

HAPPY HAPPY OH


























2012/11/21

NIEBO NAD TYBERIADĄ






Jezioro Galilejskie, Tyberiada, północno-wschodni Izrael.

Leniwie snuję się po promenadzie kurortu turystycznego... Idę tempem żółwia, ale nie dlatego, że jest tak przyjemnie, błogo, gorąco, czy dlatego, że organizm odmawia mi posłuszeństwa. Otwieram szeroko oczy ze zdumienia, że tu jestem. Tak! pluję sobie w brodę, że nie złapałam wcześniej za pierwszy lepszy przewodnik, który informowałby o tym miejscu, jako o kurorcie dla przyjezdnych. Unikam takich miast jak ognia. Nie lubię nagabujących sklepikarzy, kelnerów i wszechobecnych turystów. 

No trudno, zdarzyło się.. dwie noce, to przecież nie tak wiele. Szabat jakoś trzeba przetrwać.
Pokój hotelowy pomalowany dwa dni wcześniej. Zapach farby głęboko przenika przez nozdrza, czuję ból głowy.
W nocy pod oknem impreza, na korytarzu gwar i krzyki, muzułmanie się bawią. 

Przewracam się na lewy bok, próbuję zasnąć.

2012/11/16

SZABAT





























Przystanek: Tyberiada/Jezioro Galilejskie/północno-wschodni Izrael.

Szabat. 
Idziemy ulicami.. przemierzamy puste miasto. Mijamy jedynie pojedyncze postacie.
Czarne koty przecinają nam drogę.