2015/04/28

GUANGZHOU | LOST IN CHINA



































Wjechaliśmy na teren Chińskiej Republiki Ludowej. Kanton w 48h. Potraktowaliśmy to miejsce jako miasto przesiadkowe. Wizyta tutaj pomogła nam się zregenerować i porządnie wyspać. Hotel, w którym nocowaliśmy uraczył nas tym razem pokojem z oknem, co wywołało na naszych twarzach szeroki uśmiech. 
Tutejsze metro jest chyba najbardziej zatłoczonym metrem, w którym dotychczas miałam okazję być. Nowy Jork, Hong Kong, Szanghaj, Paryż się kryje. Fatalne uczucie kiedy wchodzisz do wagonu i czujesz się jak sardynka, walczysz o przetrwanie i o to, by nie zostać zgniecionym przez napierający tłum. I oczywiście musisz z tego wagonu jeszcze się wydostać, co jest kolejnym etapem tej walki. Przyznam szczerze, że za każdym razem na samą myśl, że zaraz mam zejść pod ziemię, to robiło mi się niedobrze. Nie fotografowałam, najzwyczajniej nie chciało mi się, to miejsce wysysało ze mnie całą energię.


2015/04/24

HONG KONG | LOST IN CHINA






















































































Hong Kong był pierwszym przystankiem na trasie przez Chiny. Nie będę pisać tutaj pamiętnika z podróży. Pozostaną głównie same obrazy, do których każdy może dorobić swój własny opis. Miesiąc w Azji dał mi nieźle w kość. Wszechobecny tłum zmęczył do granic możliwości. Mam wrażenie, że każde małe chińskie miasto jest większe od Warszawy. 
Gęstość zaludnienia w HK dochodzi nawet do 43 tyś. osób na kilometr kwadratowy. Warto poczytać o tym na wikipedii. Wertując różne strony internetowe wielokrotnie łapałam się za głowę. Państwo-miasto pełne absurdów. O przestrzeń tutaj naprawdę bardzo trudno. Betonowe krajobrazy robią niesamowite wrażenie. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś podobnego.