2012/01/12
on the road: Sharm el-Sheikh. Egipt.
Naama Bay. Sharm el-Sheikh, Półwysep Synaj. 'For free, for free' (czyt. zapłać 5$). Po 5 minutach przekonywania, że nie chcę nic z cudownych niebiesko-czarno-zielonych koralików na rękę.. wyciągnęłam aparat i.. (on zawsze pomaga) dostałam prezent.. zupełnie za darmo.To nic, że niebieskie, to nic, że kiczowate, nieważne, że mam czegoś takiego na pęczki w domu (bo albo kupowała mama, albo babcia, albo ciocia dawała w prezencie). Bransoletka, to bransoletka, ale egipska!;) Dziewczyny szeroko i szczerze się uśmiechnęły. Pozować też lubią.
Czułam się jakbym je okradła, bo przecież nie ma nic za darmo.. szczególnie w mieście gdzie żyje się z turystyki i handlu.. bo dlaczego siedziały na ulicy, a nie w szkolnej ławce?