"Paryż jest na tyle duży, żeby się zgubić, ale i na tyle mały zarazem, żeby móc coś dla siebie znaleźć." — Carlos Ruíz Zafón
Wróciłam tu po czterech miesiącach. Magia, wystarczy tylko raz odwiedzić to francuskie miasto, a człowiek już jest przez nie kupiony. Gdy idzie się wspaniałą Champs Elysees, bulwarami Saint-Germain, czy Saint-Michel magnetyzuje wszystko.. od kamienic, poprzez pomniki, a nawet wystawy sklepowe. Tutaj kawa smakuje inaczej, a wypieki z małej lokalnej piekarni dostarczają kubkom smakowym nie lada atrakcji. Moda, sztuka, artystyczna strona miasta - zaplecze ogromne. Paryż ma się czym pochwalić.
Uwielbiam dzielnicę łacińską.. jest tam istny spokój, spacerując wąskimi uliczkami można odsapnąć od szaleństwa, które panuje przy placu Concorde, czy też w rejonie Notre-Dame. Przecież to tam cały świat zjeżdża, by zobaczyć zabytki, które opisuje każdy jeden przewodnik. Mnie to nie porywa. Zdecydowanie wolę się zapuścić w te mniej komercyjne rejony. To wtedy można poczuć Paryż takim jakim być powinien. Trochę tajemniczy, w oprawie deszczu nieco nostalgiczny, ale przede wszystkim prawdziwy i uwodzicielski.
Papierowy Paryż: Pentax Spotmatic + tri-x 400bw