Raz Dwa Trzy symfonicznie.
Skrzypce... ciarki, dźwięki kontrabasu, wszystko w deszczu. Amfiteatr brzmiał pięknie. Orkiestra robi na żywo ogromne wrażenie.
Tymczasem klimat do snu buduje mistrz Zimmer. Absolutny kompozytor geniusz.
Stagnacja, cisza, spokój.. szarpie mną od środka. Dookoła taka stabilność. Lubię jak coś się dzieje, czas płynie szybciej pod wpływem przeżyć, emocji, doznań, adrenaliny. Wszystko to pozwala egzystować w przyjemniejszy sposób, zdecydowanie. Jestem w gorącej wodzie kąpana, nie lubię czekać.. Cierpliwości uczę się z każdym następnym dniem, jest dużo lepiej, niż parę lat temu. Niestety teraz czasu nie odliczam w godzinach, a w miesiącach. Brzmi kiepsko, ale daje niesamowitą siłę i motywację do działania.
Z okazji 'czekania' robię piesze wędrówki po mieście i tym sposobem docieram do jakiś przygnębiających miejsc, które są oddalone od centrum dość znacznie. W te rejony nikt raczej nie zapuszcza się z własnej woli. Ulica Budowlanych, to miejsce bardzo przemysłowe. Długa prosta, która razi swoją szarością i brudem. Wow! I mam okazję przekonać się (po 26 latach!), że mamy tutaj port. Opole wciąż mnie zaskakuje.
Post o czymś i o niczym. Luźno rzucone myśli do porannej kawy.
Bones, sinking like stones
All that we fought for
And homes, places we've grown
All of us are done for
We live in a beautiful world,
Yeah we do, yeah we do,
We live in a beautiful world.
"Don't Panic"- Coldplay.
Non stop dźwięczy w głowie.
Kalendarzowe wakacje w toku. Jezioro, piasek. 20 km za miastem.
Do porannej kawy.
Vimeo jest kopalnią skarbów. Ostatnio serwis pochłonął mnie bez reszty.
Na dworze przyjemnie, ciepło i słonecznie, ale to jeden z tych dni, kiedy nie chce się ruszać z domu. Zamieniłam rower na farbę malarską. Piżamowy dzień w towarzystwie wałka do malowania i koloru 'cafe late'. Jeszcze tylko jedna warstwa.
Radio Pin przygrywa, a ja zajadam się ciastem jabłkowym.
od ul. Struga. Ciężkie chmury nad miastem.