2013/05/09

W BRZYDOCIE PIEKNO























Ostatnio z Robertem dużo chodzimy po krzakach. To trochę taka alternatywa dla tej miejskiej dżungli, w której wszyscy mają klapki na oczach i gdzieś biegną. Praca, dom, pieniądz, sen, praca, dom, pieniądz, sen... Schemat, ot co. 
Jesteśmy wśród drzew. Chłonę naturę całą sobą. To nie tak, że nie lubię miasta, wręcz przeciwnie, ale kiedy tylko mogę uciekam od niego daleko. Kontakt z przyrodą jest o wiele ciekawszy, daje zupełnie inna doznania, oczyszcza organizm, psychikę. Lepiej się myśli.
Ciągnie nas do opuszczonych. To jest bardzo głęboko zakorzenione w środku. Może to nawet takie małe zboczenie, no cóż..

W jednym z takich miejsc znalazłam pocztówkę, na której widniało zdjęcie Jana Berdaka. Łezka mi się zakręciła w oku, bo dzięki Jarkowi, synowi Pana Jana, udało mi się zgromadzić kilka aparatów, które należały do znanego fotografa. J.B. odszedł w 2009. Pewne jest to, że miał silny wpływ na fotografię. Był pierwszym polskim fotografem wykonującym montaż cyfrowy na dostępnych wtedy prymitywnych komputerach.

Możliwości jakie dają te miejsca są niewyobrażalne. Kopalnia wspomnień i wehikuł czasu. Chwilami trzeba sobie pomóc wyobraźnią i upiększyć tylko pewne rzeczy. 

Dźwięczy:
Röyksopp - What Else Is There?